piątek, 8 sierpnia 2014

Kukurydza w roli głównej



To, że najlepiej zajadać się sezonowymi owocami i warzywami, wie chyba każdy domowy kucharz. Świeżutkie, pełne wartości odżywczych plony, pochodzące z własnych pól i ogródków to najlepsze składniki do przyrządzenia pyszności. Można je wykorzystywać przy każdym daniu, o każdej porze dnia. Dzięki temu, że dojrzewają one w słońcu i na sprawdzonej glebie, potrawy zyskują niesamowity aromat i smak, o niebo lepszy niż uzyskany przy użyciu supermarketowych produktów, które dla mnie osobiście często smakują plastikowo i sztucznie.

Uwielbiam polską wiosnę i lato, a później jesienne jabłka… Zawsze staram się w tych porach przyrządzać dania z owoców i warzyw, które kochana babcia tak starannie uprawia na swojej działce. Zawsze z mamą, patrząc na te pełne siaty i kosze pomidorów, cukinii, ogórków, cebuli, fasolki, jabłek, czy borówek, zastanawiamy się co by z tym zrobić… Z powodu, iż mama jedynie sporadycznie w weekendy, poza pracą, ma czas by posiedzieć w kuchni i porobić przeróżne przetwory, ja w wakacje dostaję czas na popisowe dania w ciągu tygodnia, by uraczyć moich domowników pożywnym obiadem, czy kolacją, gdy tylko wrócą z pracy. 

Dziś przyrządziłam dwa pyszne dania, jedno z własnych plonów (przepis znajdzie się tu później), a drugie zrobione pod wpływem wyprawy na targ… Widząc piękne, złociste kukurydze, nie mogłam się oprzeć i to one dziś mają główną rolę na obiadowym stole. :)



 Składniki (u mnie akurat dla dwóch osób):

  • 2 kukurydze z polskiego pola
  • 1/4 czerwonej papryki
  • 4-5 łyżeczek masła
  • 2-3 ząbki czosnku
  • sól morska, świeżo zmielony pieprz
  • szczypta chilli 
Przygotowanie:

  Kukurydze umyć, lecz pozostawić liście.  Paprykę pokroić na drobną kostkę, wrzucić do garnuszka, dodać masło, chilli i cienko pokrojone ząbki czosnku. Podgrzewać przez kilka minut, oczywiście raz po raz przemieszać. Zawartość garnuszka rozdzielić na dwie kukurydze. Na wierzch posypać solą i pieprzem. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180stopni ok. 40 minut.





Smacznego!

sobota, 2 sierpnia 2014

Szpinakowe naleśniki ♥

Wracam znów po pewnym okresie nieobecności, ale wyjazdy, rekrutacja na studia, inne wakacyjne przyjemności pochłaniają dość dużo czasu i mojej energii, także teraz mając chwilę dodaję kolejny pyszny przepis. :)

Sezon szpinakowy w pełni, więc grzechem byłoby nie wykorzystać tej pełnej witamin, białka, błonnika rośliny. Gdy byłam mniejsza jakoś nie przepadałam za tym zielonym dodatkiem, jednak z czasem dowiedziałam się dlaczego... Po prostu podawany mi szpinak był źle przyprawiony! Od czasu gdy moja cioica zdradziła mojej mamie jak to prawidłowo powinno się robić zagościł on na stałe w domowym menu.

Upały w pełni, więc może na gorące posiłki aż tak bardzo ochoty się nie ma, ale dzisiejsze danie równie dobrze smakuje na zimno. Podane letnie, jest idealne na wakacyjną obiadokolację. Musicie spróbować! :)







Składniki:


1. Ciasto naleśnikowe na 5-6 cienkich naleśników:
  • 350 ml mleka
  • 6 łyżek( z górką )mąki pszennej
  • 6 łyżek otrębów żytnich ( zmielić na mąkę)
  • 1 jajko
  • Sól, pieprz, bazylia, czosnek granulowany itd.



2. Farsz:
  • 450 g szpinaku mrożonego lub 750 g świeżych liści
  • 3-4 ząbki czosnku
  • Pieprz i sól do smaku
  • 2 dymki cienko pokrojone
  • Oliwa z oliwek
  • Ser feta półtłusty
Przygotowanie:

Zaczynany od wlania do garnka lub dużej patelni 3 łyżek oliwy, lekko podgrzewamy i dodajemy cienko pokrojone dymki. Dorzucamy umyte liście szpinaku lub zamrożony szpinak. Dodajemy rozdrobione ząbki czosnku. W przypadku liści dusimy pod przykryciem raz po raz mieszając, do czasu  gdy uzyskamy gładką masę. Jeśli chodzi o szpinak mrożony: czekamy by się rozmroził, lecz nie przykrywamy go, by zamrożona woda mogła wyparować. W tym czasie przyrządzamy ciasto na naleśniki (po prostu mieszamy wszystkie składniki) i smażymy cieniutkie placki na złotobrązowy kolor. Na każdy usmażony naleśnik nakładamy część szpinaku, dodajemy rozdrobioną fetę i zwijamy. Układamy obok siebie w naczyniu żaroodpornym, polewamy 2-3 łyżkami oliwy i posypujemy np. startą mozzarellą. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 150 stopni na 15-20 minut. Gotowe!


Smacznego!

niedziela, 6 lipca 2014

Truskawkowo-bananowe orzeźwienie, bez dodatku cukru :)

Poranny workout zrobiony? U mnie jak najbardziej! Nie ma na co czekać, mięśnie same się nie zrobią. ;) A może robicie sobie w niedzielę dzień przerwy? 

Jeśli już ćwiczenia zaliczone, bądź stawiacie dziś na odpoczynek po całym tygodniu, to można pomyśleć o dalszym planie na czekający nas, gorący dzień. Jakie activities są dziś na waszej liście?
Ja osobiście planowałam położyć się na leżaku i opalać... ale chyba chmury trochę mi to pokrzyżują...

Mam nadzieję, że Wy macie więcej szczęścia z pogodą, cokolwiek dziś robicie. ;)

A ja, tymczasem mam dla Was przepis na orzeźwiający smoothie, który idealnie sprawdza się jako dodatek do śniadania, deser, czy zastępca przekąski w ciągu upalnego dnia.




Składniki (1porcja):
  •  2-3 garście umytych, obranych truskawek
  • 1 (wcześniej obrany i zamrożony) banan - im bardziej dojrzały będzie przed zamrożeniem, tym bardziej słodki
  • 2/3 szklanki mleka
  • 3 umyte liście świeżej mięty + kilka do dekoracji
Przygotowanie:

Wszystko razem miksujemy, przelewamy do szklanki i gotowe. :)


Smacznego!

Wciąż liczę na Wasze głosy http://www.veryimportantkey.com/gallery?id=414♡ 

wtorek, 1 lipca 2014

Wakacyjne (healthy) rady ♥

Najpierw pochłonął mnie Paryż, potem rodzina i prawo jazdy, ale po krótkim wypadzie poza codzienność wracam z nową energią!:) 
Wakacje oficjalnie rozpoczęte - wyniki matur odebrane - więc teraz tylko czekam z nadzieją, że dostanę się na wybrany kierunek i wybraną uczelnię. Trzymajcie kciuki!

Co do Paryża, wiadomo, już nazwa miasta mówi sama za siebie. Było cudownie, idealnie pod każdym względem i najważniejsze, że z moimi dzieczynami. ♥ 
Nie zabrakło też nam dobrego, zdrowego jedzenia. W dzisiejszym poście kolejny raz chcę Was przekonać do tego, że nie ważne czy jesteś w domu, w szkole, czy w innym mieście, czy kraju - nie musisz rezygnować z wartościowych posiłków i nie musisz odwiedzać znanych wszystkim restauracji fast-foodowych za każdym razem, gdy poczujesz głód.

Po 1. wakacje to dla więszkości czas wyjazdów i poznawania nowych miejsc. Zwiedzając czy odpczywając, mamy zwykle również szansę zasmakowania potraw charakterystycznych dla danego regionu. Oczywiście, pisząc to, nie namawiam do ciągłego jedzenia tłustych kiełbas czy serów będąc we Francji lub Austrii. Ale spróbowanie wyrobów tradycyjnych, pochodzących z lokalnych sklepików to na pewno lepszy pomysł niż kupowanie mrożonych frytek w markecie.
Zawsze jednak pamiętamy o jedzeniu z umiarem i o bilansowaniu posiłków, bo to pozwoli nam uniknąć niechcianego przybrania na wadze.

Po 2. jeśli już wybrałeś opcję all inclusive... no cóż... Albo folgujesz sobie cały pobyt, a potem wracasz ponownie do treningu, albo po prostu starasz się wybierać różne potrawy i jesz świeże owoce, warzywa, które w miejscu swojego pochodzenia (każdy kto próbował to wie) smakują o niebo lepiej niż te, które są importowane do Polski.

Po 3. będąc gdziekolwiek w klimacie śródziemnomorskim zajadaj się arbuzami, melonami, nektarynkami, winogronami najlepiej kupionymi na miejscowym bazarku. Nie wybieraj paluszków, orzeszków, chipsów i innych rzeczy na plaże! Owoce dadzą Ci poczucie sytości, uzupełnią wodę, którą stracisz podczas przebywania w gorących temperaturach i oczywiście dostarczą Ci witamin oraz fruktozy. Nie unikaj też owoców morza, chyba, że boisz się samej nazwy ;>. Dzięki nim bardziej 'wgryziesz się' w miejsce pobytu, jak i zapewnisz sobie wartościowy posiłek.

I najważniejsze - gdziekolwiek jesteś, w czasie upałów zawsze noś ze sobą wodę. Wiem, że wszyscy o tym mówią, ale to jest mega ważne, by uchronić się od omdleń, odwodnień itd.
Dbajcie o siebie w wakacje! :)

A tu mój paryski lunch:




Przepis jest prosty :)

Składniki:
  • chleb wypiekany na zakwasie
  • ser kozi
  • sałata 
  • garść orzechów włoskich
  • tymianek
  • dressing miodowo-muszdartowy: 1 łyżka octu winnego, 3 łyżki oliwy z oliwek, 1,5 łyżki musztardy, 1 łyżka miodu, sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:

Do piekarnika wkładamy ułożony na blaszce i papierze do pieczenia kawałek sera koziego, można wcześniej posmarować go łyżką oliwy, posypać tymiankiem. Pieczemy 3-5 minut w 180 stopniach. Po tym czasie, na blachę wkładamy kromkę chleba, a na nią podpieczony ser kozi i całość umieszczamy  ponownie w piekarniku. W tym czasie myjemy sałatę, składniki na dressing dokładnie mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji. Na talerz wykładamy sałatę, posypujemy orzechami włoskimi i polewamy dressingiem. Na wierzch wykładamy grzankę z kozim serem.


Bon appétit!
Przy okazji, poproszę Was jeszcze o jedno kliknięcie i "zlajkowanie" mojego zdjęcia w konkursie!
 http://www.veryimportantkey.com/gallery/414
Im więcej tym lepiej, liczę na Was, moi Healthy people!:)


czwartek, 19 czerwca 2014

Pasta party ;>

Choroba, chorobą... ale, gdy już opuściła mnie gorączka, to czas na JOGGING.
Oczywiście tak nie od razu... Wiadomo, że nasz organizm po chorobie jest wykończony i nie można  ruszać z ciężkim treninigiem dzień po. Dlatego, gdy już moja temperatura wyniosła 36,6, wybrałam się dla rozgrzewki na rower, później był dzień na rolki, a dziś już mogłam "zaszaleć". I nawet dobrze się biegało, nie powiem!:)

Widać zresztą, że po bieganiu byłyśmy z mumi bardzo szczęśliwe ;>
A Wy jak, trening dziś zaliczony?:))

Po biegu oczywiście nie może zabraknąć MAKARONU, w celu dobrego uzupełnienia spalonych kalorii i dostaczenia energii na dalszą część dnia.
Zatem dziś- wersja  szybkiego, potreningowego obiadu. :)


 Składniki: 
  •  1 puszka pokrojonych pomidorów
  •  ½ paczki (200 gram) makaronu pełnoziarnistego
  •  garść świeżych, umytych liści bazylii
  • 2 ząbki czosnku
  • sól, pieprz, cukier do smaku
Przygotowanie:

Makaron ugotować według przepisu na opakowaniu. Pomidory wrzucić do garnuszka, dodać rozdrobnione ząbki czosnu, pokrojone liście bazylii i pozostałe przyprawy. Podawać ze startą mozarellą. 




















Oczywiście sałatka ze świeżych pomidorów, sałaty i czarnych oliwek,
jako dopełnienie, też musi być!;)


Smacznego!

poniedziałek, 16 czerwca 2014

100% homemade hummus.

Seriale się skończyły, temperatura za oknem zdecydowanie powyżej 20 stopni, po 4 rano zaczyna robić się jasno - to znaczy,że niedługo rozpoczną się WAKACJE. Tłumy ludzi na plażach, lotniskach i autostradach z pragnieniem by zasłużenie wypocząć chociaż ten tydzień, czy dwa i nie myśleć o pracy, czy nauce. Dzieciaki już na pewno odliczają dni do zakończenia roku szkolnego i cieszą się na samą myśl, że oceny już wystawione, a zadania domowe rozpoczną się dopiero we wrześniu. No tak.. wszyscy szczęśliwi!;) No prawie...
Gorączka 38 stopni, angina i kolejny dzień spędzony w łóżku.. czego chcieć więcej? 
Normalnie cieszyłabym się na niedzielny wylot, myślała jakie ciuchy zabrać, co uszykować i ile złotówek jeszcze wymienić...
Mój plan treningowy odszedł w zapomnienie i to mnie bardzo boli, bo już przez kilka tygodni sumiennie go wykonywałam! Ale mam nadzieję, że was wszystkich ta piękna pogoda jednak dopinguje i nie przestajecie dbać o formę na lato... i nie tylko.;)

Gotowe na bikini?;>


Dziś (tak jak obiecałam niektórym) czas na hummus! Od baaardzo długiego czasu nosiłam się z zamiarem by go zrobić, lecz jakoś nigdy nie byłam przekonana.. Jednak, po tegorocznej wizycie w Oxfordzie, gdzie miałam szczęście po raz pierwszy spróbować tej pasty... stwierdziłam, że muszę ją zrobić! 

Kto jadł, ten wie, że jest pyszna, zdrowa, pożywna i zawiera dużo białka i NNKW, co czyni ją idealną w każdym calu. 

Generalnie często uważana jest, przynajmniej z moich doświadczeń, za danie dla wegetarian czy wegan, ale osobiście sądzę, że nie powinno się przypisywać jej takiego miana. ;) 
Mój domowy, kulinarny krytyk uznał, że pycha, co jest dla mnie wystarczająco satysfakcjonujące :)

Składniki:

  • szklanka ciecierzycy
  • ¾ szklanki wody
  • 3 łyżki oliwy z oliwek
  • 3-4 ząbki czosnku, lub dość dużo czosnku granulowanego
  • 2 łyżeczki soli morskiej
  • czubek łyżeczki pieprzu Cayenne
  • 1-2 łyżeczki papryki słodkiej
  • ¾ szklanki Tahini (u mnie wlasnej roboty wykonane z 5/6 szklanki sezamu i ½ szklanki oliwy z oliwek. Całość umieścic w blenderze i zmiksować na gładką masę.)
Przygotowanie: 

Ciecierzycę na całą noc zalać wodą, następnego dnia gotować ok. godziny. Do blendera włożyć ugotowaną ciecierzycę, zalać wodą (tą ze składników), dodać oliwę, przyprawy i Tahini, zmiksować. Jeśli będziecie uważać, że czegoś jest jeszcze za mało np. wody, oliwy lub przypraw to dodać według uznania.

 Podałam tradycyjnie - z Maccą, niestety kupną.

  U mnie z dodatkiem świeżej pietruszki. Idealnie :)


Smacznego!


sobota, 7 czerwca 2014

Kurczak inaczej. ;)

Jak Wam się podoba temperatura za oknem?:D Cóż.. maturzyści chyba nie narzekają, ale pewnie Ci, co muszą chodzić do szkoły lub pracować, patrzą na tą słoneczną pogodę trochę inaczej.;) Ja na szczęście należę do tych pierwszych szczęśliwców i sezon na opalanie mogę uznać u siebie za otwarty. Słońce pięknie grzeje, więc tylko się chce poleżeć na leżaku, na trawie i poczytać książkę, a przy okazji zsyntezować trochę witaminki D. 

Niestety... jednak taka gorąca aura nie sprzyja bieganiu, szczególnie w godzinach południowych i popołudniowych... Dlatego chcąc dalej wypełniać mój plan treningowy musiałam mój budzik ustawić dość wcześnie(w porównaniu do ostatnich moich godzin wstawania z łóżka) Ale dałam radę! I przed 9 byłam już po miłym joggingu. W ogóle muszę też przyznać (może się powtarzam), że mega cieszy mnie to, że na swojej ścieżce spotykam z dnia na dzień coraz więcej i więcej ludzi (w najróżniejszym wieku), którzy również biegają, czy jeżdzą na rolkach!
Więc jeśli Ty jeszcze nie zacząłeś/zaczęłaś to myślę, że warto się przemóc. :D
Satysfakcja gwarantowana! :)

To teraz wypadałoby nawiązać do tytułu! 

Wiadome jest, że, by tracić tłuszcz a zyskiwać mięśnie, potrzebne nam jest białko. To zwierzęce przyswaja się szybciej, więc dziś przepis dla fit-mięsożerców. :)

Jest jak zwykle prosty, lecz jednak dla optymalnego efektu przygotowanie trwa trochę czasu, a bardziej OCZEKIWANIE trwa.;)

Składniki:
  • por
  • mała czerwona i żółta papryka
  • 2-3 marchewki
  •  jedna podwójna pierś z kurczka
  •  oliwa z oliwek
  • ulubione przyprawy  (curry, tymianek, czosnek, majeranek)
  • jeśli ma być bardziej healthy nie dodawajcie soli, ewentualnie troszkę.
Przygotowanie:

Na początku robimy marynatę: 1/4 szklanki oliwy z oliwek + ulubione przyprawy. Całość dokładnie mieszamy i wylewamy na kurczaka, którego najlepiej wcześniej umieszczamy w misce. Odstawiamy do lodówki na conajmniej 0.5 h. W tym czasie możemy umyć, obrać warzywa i cienko je pokroić. Następnie wykładamy kurczaka na srebrną folię do żywności, przykrywamy go warzywami i całość w miarę szczelnie owijamy folią. Pieczemu w 180 stopniach około 25-30 minut. Warzywa mogą być trochę al dente, więc jeśli wolicie bardziej miękkie to oczywiście dłużej potrzymać potrawę w piekarniku.




Proponuję podawać z pełnoziarnistym ryżem. ;)
Tak, kocham ryż pełnoziarnisty, szczególnie z Uncle Ben's.


Smacznego!