niedziela, 6 lipca 2014

Truskawkowo-bananowe orzeźwienie, bez dodatku cukru :)

Poranny workout zrobiony? U mnie jak najbardziej! Nie ma na co czekać, mięśnie same się nie zrobią. ;) A może robicie sobie w niedzielę dzień przerwy? 

Jeśli już ćwiczenia zaliczone, bądź stawiacie dziś na odpoczynek po całym tygodniu, to można pomyśleć o dalszym planie na czekający nas, gorący dzień. Jakie activities są dziś na waszej liście?
Ja osobiście planowałam położyć się na leżaku i opalać... ale chyba chmury trochę mi to pokrzyżują...

Mam nadzieję, że Wy macie więcej szczęścia z pogodą, cokolwiek dziś robicie. ;)

A ja, tymczasem mam dla Was przepis na orzeźwiający smoothie, który idealnie sprawdza się jako dodatek do śniadania, deser, czy zastępca przekąski w ciągu upalnego dnia.




Składniki (1porcja):
  •  2-3 garście umytych, obranych truskawek
  • 1 (wcześniej obrany i zamrożony) banan - im bardziej dojrzały będzie przed zamrożeniem, tym bardziej słodki
  • 2/3 szklanki mleka
  • 3 umyte liście świeżej mięty + kilka do dekoracji
Przygotowanie:

Wszystko razem miksujemy, przelewamy do szklanki i gotowe. :)


Smacznego!

Wciąż liczę na Wasze głosy http://www.veryimportantkey.com/gallery?id=414♡ 

wtorek, 1 lipca 2014

Wakacyjne (healthy) rady ♥

Najpierw pochłonął mnie Paryż, potem rodzina i prawo jazdy, ale po krótkim wypadzie poza codzienność wracam z nową energią!:) 
Wakacje oficjalnie rozpoczęte - wyniki matur odebrane - więc teraz tylko czekam z nadzieją, że dostanę się na wybrany kierunek i wybraną uczelnię. Trzymajcie kciuki!

Co do Paryża, wiadomo, już nazwa miasta mówi sama za siebie. Było cudownie, idealnie pod każdym względem i najważniejsze, że z moimi dzieczynami. ♥ 
Nie zabrakło też nam dobrego, zdrowego jedzenia. W dzisiejszym poście kolejny raz chcę Was przekonać do tego, że nie ważne czy jesteś w domu, w szkole, czy w innym mieście, czy kraju - nie musisz rezygnować z wartościowych posiłków i nie musisz odwiedzać znanych wszystkim restauracji fast-foodowych za każdym razem, gdy poczujesz głód.

Po 1. wakacje to dla więszkości czas wyjazdów i poznawania nowych miejsc. Zwiedzając czy odpczywając, mamy zwykle również szansę zasmakowania potraw charakterystycznych dla danego regionu. Oczywiście, pisząc to, nie namawiam do ciągłego jedzenia tłustych kiełbas czy serów będąc we Francji lub Austrii. Ale spróbowanie wyrobów tradycyjnych, pochodzących z lokalnych sklepików to na pewno lepszy pomysł niż kupowanie mrożonych frytek w markecie.
Zawsze jednak pamiętamy o jedzeniu z umiarem i o bilansowaniu posiłków, bo to pozwoli nam uniknąć niechcianego przybrania na wadze.

Po 2. jeśli już wybrałeś opcję all inclusive... no cóż... Albo folgujesz sobie cały pobyt, a potem wracasz ponownie do treningu, albo po prostu starasz się wybierać różne potrawy i jesz świeże owoce, warzywa, które w miejscu swojego pochodzenia (każdy kto próbował to wie) smakują o niebo lepiej niż te, które są importowane do Polski.

Po 3. będąc gdziekolwiek w klimacie śródziemnomorskim zajadaj się arbuzami, melonami, nektarynkami, winogronami najlepiej kupionymi na miejscowym bazarku. Nie wybieraj paluszków, orzeszków, chipsów i innych rzeczy na plaże! Owoce dadzą Ci poczucie sytości, uzupełnią wodę, którą stracisz podczas przebywania w gorących temperaturach i oczywiście dostarczą Ci witamin oraz fruktozy. Nie unikaj też owoców morza, chyba, że boisz się samej nazwy ;>. Dzięki nim bardziej 'wgryziesz się' w miejsce pobytu, jak i zapewnisz sobie wartościowy posiłek.

I najważniejsze - gdziekolwiek jesteś, w czasie upałów zawsze noś ze sobą wodę. Wiem, że wszyscy o tym mówią, ale to jest mega ważne, by uchronić się od omdleń, odwodnień itd.
Dbajcie o siebie w wakacje! :)

A tu mój paryski lunch:




Przepis jest prosty :)

Składniki:
  • chleb wypiekany na zakwasie
  • ser kozi
  • sałata 
  • garść orzechów włoskich
  • tymianek
  • dressing miodowo-muszdartowy: 1 łyżka octu winnego, 3 łyżki oliwy z oliwek, 1,5 łyżki musztardy, 1 łyżka miodu, sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:

Do piekarnika wkładamy ułożony na blaszce i papierze do pieczenia kawałek sera koziego, można wcześniej posmarować go łyżką oliwy, posypać tymiankiem. Pieczemy 3-5 minut w 180 stopniach. Po tym czasie, na blachę wkładamy kromkę chleba, a na nią podpieczony ser kozi i całość umieszczamy  ponownie w piekarniku. W tym czasie myjemy sałatę, składniki na dressing dokładnie mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji. Na talerz wykładamy sałatę, posypujemy orzechami włoskimi i polewamy dressingiem. Na wierzch wykładamy grzankę z kozim serem.


Bon appétit!
Przy okazji, poproszę Was jeszcze o jedno kliknięcie i "zlajkowanie" mojego zdjęcia w konkursie!
 http://www.veryimportantkey.com/gallery/414
Im więcej tym lepiej, liczę na Was, moi Healthy people!:)